piątek, 1 marca 2013

Rozdział 1


Gdy skończyłam robić lekcje, przyszły takie moje "małe koleżanki", dziewczynki te przychodziły do mnie, by się czegoś nauczyć o zwierzętach, jeździe konnej... Uczyłam je jak jeździć konno tak, aby miały szacunek do koni. Dla młodszej z dziewczynek, o imieniu Natalia wybrałam konia uważanego przez ludzi za dzikiego, nieobliczalnego. Chciałam pokazać innym, że on taki nie jest. Nazywa się Ares, i uwielbia dzieci. Starsza dziewczynka, Izabella sama sobie wybrała konia, na którym chciała jeździć. Wybrała Ellie, młodą, siwą klacz, andaluza. 
  Jak dziewczynki wyczyściły konie to poszliśmy z nimi na padok. Ja przyniosłam mój aparat, którym im zamierzałam robić zdjęcia. Fotografia to moja pasja od dawna. Zaczynałam od aparatów cyfrowych, z którymi radziłam sobie nieźle. Później to oczywiście lustrzanki cyfrowe, a niektóre z nich zachowały mi się do dnia dzisiejszego. Uwielbiałam zatrzymywać różne chwile na zdjęciach.
  Dziewczynki wsiadły na konie, oczywiście na oklep. Wykonywały różne sztuczki ze grzbietu, które wyglądały wprost cudownie. Po godzinie udanej jazdy wróciliśmy do stajni, gdzie konie zostały powtórnie wyczyszczone. Konie wraz z Natalią i Izabellą nawiązały więzi. Możliwe, że niedługo zechcą zaadoptować te dwa konie. Wiedziałabym wtedy, że są we wspaniałych rękach. Odprowadziłam dziewczynki do ich domów, i wróciłam do siebie.
  Niedawno moja przyjaciółka zaadoptowała z mojego schroniska kasztanową klacz arabską i postanowiłam sprawdzić, co u nich słychać. A więc wyruszyłam do nich. Moja przyjaciółka mieszka dosyć daleko ode mnie. Od mojej miejscowości do jej była półtora godzinna jazda pociągiem. Gdy dojechałam na miejsce, zobaczyłam Justine - bo tak miała ona na imię, jeżdżącą na Avalone - klacz arabska z mojego schroniska. Świetnie razem się prezentowali! Są udaną parą. Podbiegłam do nich.
- Hej kochani! Jak dobrze was widzieć! - Przywitałam się z Justine i Avalone. 
- Avalone, spójrz kto nas odwiedził! No hej, Lucy! - Tak na wesoło przywitała mnie Justine.
- Ha, ha świetnie ze sobą wyglądacie, najlepsza para miesiąca - powiedziałam.
- Już schodzę na ziemię - odparła Justine, po czym zeskoczyła z grzbietu Avalone - no chodź tu - mówiąc to wskazała ruchem ręki, bym podeszła.
- Idę już, idę - powiedziałam i podbiegłam do Justine.
  Długo to trwało zanim się przywitałyśmy wzajemnie. Potem Justine zaprosiła mnie do stajennej kuchni. Zrobiła dla nas herbatę, po czym usiadłyśmy i rozmawiałyśmy. W końcu temat zszedł na zawody konne w skokach. 
- Wiesz, że Dominique niedawno była na zawodach w skokach? - zapytałam Justine.
- No coś ty? To super, wygrała? 
- Oczywiście, pierwsze miejsce. Jest coraz lepsza - odparłam z uśmiechem.
- Kiedy byłaś u niej ostatnio? - zapytała Justine.
- I w tym problem. Nie byłam u niej od wieków, a tak za nią tęsknię - odpowiedziałam z żalem w głosie.
- Ja też za nią tęsknię. I mam pomysł. Możemy wpaść do niej w odwiedziny! 
- To dosyć daleko... Choć możemy pojechać. Byłoby świetnie.
- A więc chodźmy na pociąg! - Odparła wesoła jak zwykle Justine. 
  W pociągu nie brakowało nam tematów do rozmów. Tyle czasu się nie widziałyśmy... We wszystkim TO mnie bolało najbardziej. Kiedyś z moimi przyjaciółkami - Justine i Dominique widywałam się praktycznie codziennie. A teraz... Teraz widziałyśmy się w jakieś święta, ważne wydarzenia.
- Zobacz, prawie jesteśmy na miejscu - powiedziałam.
- Tak, faktycznie. Jeszcze tylko z pięć kilometrów i będziemy - odpowiedziała Justine.
- Ale jej zrobimy niespodziankę, na pewno się ucieszy.
- I przy okazji załapiemy się na obiad - odparła ze śmiechem Justine - już jestem głodna. 
  Chwilę później dojechałyśmy na miejsce. Teraz musiałyśmy tylko znaleźć adres domu przyjaciółki. Chwile szukania się opłaciły, znalazłyśmy dom Dominique, po czym zapukałyśmy do drzwi.
                                                              *  *  *
Macie tu pierwszy rozdział opowiadania pisanego przeze mnie :D
Cenię krytykę - tylko tak mogę nauczyć się lepiej pisać. 

wtorek, 26 lutego 2013

Prolog


  Jutro będą moje osiemnaste urodziny. Wcale nie jestem zadowolona z tego powodu! To oznacza tylko, że jestem coraz to starsza, a z tym wiąże się tyle rzeczy... 
  Wstałam z łóżka i spojrzałam w lustro. Moje rude loki dosłownie  stały mi na głowie. Pomyślałam, że przecież zwierzęta z mojego schroniska na mnie czekają. Musiałam szybko się ubrać no i oczywiście uczesać. Nie jedząc nic wybiegłam z domu prosto do schroniska, które nie stało daleko. Przywitałam się z wszystkimi podopiecznymi. Wszystkie te zwierzęta trafiały do mnie przez ludzką głupotę. Na przykład piękny owczarek niemiecki o imieniu Cleo. Jego rodzina kupiła go jako szczeniaka, ale cóż, mały szczeniak stał się dorosłym psem, i wtedy im się przestał podobać. Albo też taki piękny golden retriever! Jego właściciel chciał, by ten pies był stróżem jego dobytku. Lecz ten pies nie nadawał się do tej pracy. I co miał poczynić... Oddał go do schroniska. Było więcej takich zwierząt u mnie. Miałam też konie uratowane z rzeźni. W większości były to konie, które przeszły już na emeryturę. Ale były też młode, piękne konie. Kilka koni właśnie z rzeźni dziękując za uratowanie ich życia woziły na swych grzbietach małe dzieci, które potrzebowały rehabilitacji. Nie woziły ich non stop. Robiły to tylko wtedy, gdy miały chęć. Gdy nakarmiłam wszystkie zwierzęta, odczekałam pół godziny po czym wpuściłam konie, koty i psy na ogrodzone pola i łąki. Oczywiście koty, psy i konie oddzielnie. Wszystkie bardzo lubią biegać. Koty uwielbiają wskakiwać na drzewka, które są tam specjalnie dla nich.
  Wróciłam do domu po czym zabrałam się za jedzenie. Jestem wegetarianką, więc nie jem mięsa. Przegryzłam coś po czym zabrałam się za robienie moich prac domowych. Uczęszczałam już do szkoły średniej, więc nie było łatwo. Ale ja wiem, że warto. W przyszłości zostanę lekarzem weterynarii, a schronisko będę prowadzić dalej.

                  * * * * *

To prolog mojego opowiadania, które będę tu zamieszczać :P Początek nudny, ale się rozkręci <3 Mam nadzieję, że będzie wam się podobać u mnie na blogu :) 

poniedziałek, 25 lutego 2013

Hej hej :D Jestem tu nowa, dużo rzeczy nie ogarniam co tu są ale ok :D
A więc zacznę od tego jak mam na imię :P Mam na imię Łucja, jeśli wolisz, to mów Lucy.
W tym roku będą moje 14 urodziny. Wiem, wiem. Jestem coraz starsza.
Interesuję się fotografią, jazdą konną, śpiewaniem, szkicowaniem, graniem na instrumentach no i ogólnie zwierzętami :D
Na tym blogu mam zamiar zamieszczać moje opowiadania, czy też co w dany dzień robiłam, zdjęcia z jazd konnych, czy też takie wykonane przeze mnie :)
No to do zobaczenia później! :D